poniedziałek, 28 stycznia 2013

#11

W moim sercu zamieszkał intruz. Intruz wyniszczający mnie od środka, rozkładający mnie na cząsteczki elementarne. Jego destrukcyjna moc jest na tyle silna, że w ciągu jednej sekundy ładuje w mojej głowie miliony obrazów z przeszłości, unieruchamia moje ciało i wbija kolejny ostry sztylet w moje serce. Bezradność. Tutaj rodzi się cierpienie. Apogeum nienawiści. Idę na ring z uśmiechem na twarzy. Dzisiejszym przeciwnikiem będzie przeszłość. Unicestwić wroga za wszelką cenę, by szczęście mogło swobodnie płynąć w żyłach i dotleniać mój umysł. Wyeliminować intruza z rzeczywistości i wrzucić go w bezdenną otchłań. W wir odmętu. Poczuć w końcu zapach wolności, szybując kilka centymetrów nad ziemią. Poznać beztroskie sny i poranki naładowane pozytywną energią. Stworzyć codzienność bez grama smutku. Stworzyć nową rzeczywistość, usuwając ból z kontaktów. Udowodnić sobie, że marzenia się spełniają.


to już 46 dni, 1104 godzin, 66240 minut, 3974400 sekund. kocham Cię <3

6 komentarzy:

  1. Mądrze napisane. Nie ma co wracać do przeszłości, trzeba cieszyć się tym co się ma ;) wiem, że nie jest to łatwe, aczkolwiek opłacalne ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się notka, ciekawa.

    obserwujemy ? co ty na to ?

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥

na pewno się odwdzięczę ♥