środa, 6 lutego 2013

#17


Siedząc nad bezdenną przepaścią, przywoływałam do swojej spustoszałej głowy chwile z przeszłości. Chwile, w których drażniący odór śmierci ulatniał się ze szczelin mojego realizmu i przedostawał się do moich dróg oddechowych, wyniszczając mnie od środka. Tworząc pustkę w moim sercu, rozkładając jednocześnie na cząsteczki elementarne każdy niewielki pierwiastek szczęścia. Myślałam, że to koniec. Bałam się otworzyć o wschodzie słońca powieki, gdyż każdy promień słoneczny był równoznaczny z uderzającą falą cierpienia zesłaną na moje bezbronne ciało oraz skonaną duszę. W mojej głowie kłębiły się myśli. Pochłaniał mnie wir otchłani, próbując odebrać mi wszystko co zdążyłam do tej pory zbudować własnymi rękoma. Wsysał wszystko co wpadło w jego sidła. Był bez skrupułów. Zegar wybijał kolejne minuty mojej egzystencji. Bezduszna bestia pozbawiała mnie własnej rzeczywistości. Rozrywała moje ciało, próbując odebrać mi duszę. Ostatkami sił ujrzałam oślepiające światło dobiegające ze wszystkich stron. Nastąpiła pustka. Pamiętam, że leżałam na chłodnym podłożu, czując gorzki smak łez oraz skutki próby rozprucia mojej sfery codzienności. Ktoś trzymał moją dłoń, a opuszkami palców delikatnie przejeżdżał po moim policzku, wycierając każdą spływającą po nim łzę. Nie miałam wystarczająco sił, aby otworzyć oczy. Leżałam, a po moim cieple przechodziły zimne dreszcze od chłodnego podłoża jak i od lęku przed nieznanym otoczeniem, którego nie mogłam w danej chwili dostrzec. Pomimo wszystko czułam jak otula mnie coś zupełnie nieznanego memu sercu. Poczułam przyjemne ciepło, rozgrzewające moje ciało od wewnątrz. Próbowałam po raz kolejny otworzyć oczy - na marne. Do moich uszu dobiegł cichy głos, mówiący: "Będzie dobrze". Usiłowałam raz jeszcze otworzyć oczy i ujrzeć osobę będącą obok mnie. Otaczający mnie świat był dla mnie zagadką, krzyżówką, której pomimo ogromnego wysiłku nie potrafiłam rozwiązać. Żadne hasło nie pasowało. Nastąpiła chwila ciszy. Po kilku sekundach, które były dla mnie wiecznością w ciemnej otchłani, poczułam jak ktoś składa na moich ustach pocałunek. Poczułam nowy, a jednocześnie znajomy smak. Po wielu próbach otwarcia powiek, udało mi się osiągnąć zamierzony cel. Ujrzałam Go. Jego oczy mieniły się błękitem. Tkwiła w nich cała esencja mojego szczęścia. Swoimi silnymi dłońmi podniósł mnie z ziemi i postawił na nogach. Pomógł postawić pierwszy krok. Krok ku szczęściu.

18 komentarzy:

  1. idealny koniec, piękne, delikatne. cudowne *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje notki. Są takie głębokie i pełne emocji, a tak btw. fajna nuta :)

    Tym razem u mnie inspiracje: www.makefashioeasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku! tworzysz niezly klimat. czytalam z ciekawością. co będzie dalej?! :) bardzo mi się podoba :)
    dziękuję za komentarz.
    obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na kolejny post ;) powodzenia z YCD ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ty to robisz, że tak pięknie piszesz :) Świetne!
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć właśnie dodałam nowy wpis, zapraszam ilonastejbach.blogspot.com ;)
    Specjalne podziękowania dla Was ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, to co napisałaś, jest naprawdę bardzo miłe ;**

    Obserwujemy??

    OdpowiedzUsuń
  8. super blog , ciekawa tsa notka ;*
    bede tu wpadać jak najczęściej !
    wpadniesz do mnie ? zależy mi :c
    lovelooksky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne *,* zapraszam do mnie, mama dwa konta jak już zaobserwujesz, to wspomnij o tym w komenatarzu :
    http://loveisnotateddybear.blogspot.com/
    http://szukajacnieokreslonego.blogspot.com/
    Dziękuję! Na pewno się odwdzięczę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałaś, że obserwujesz mojego bloga, jednak wystąpił błąd i twój obs nie został zapisany. Zaobserwuj jeszcze raz! Odwdzięczę się. ♥ zrób to! ; *

    OdpowiedzUsuń
  11. nominowałam cię do libster award ;) zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń

dziękuję ♥

na pewno się odwdzięczę ♥